Szybciej, szybciej… czyli nasz weekend na Górze Św. Anny.
Początek tej niezwykłej przygody rozpoczął się dla mnie dobrych kilkanaście tygodni temu od informacji, że w weekend 8-9 października na Górze Św. Anny odbędzie się kilka geologicznych eventów organizowanych z okazji International Earthcache Day 2016. Grupa Geocaching Warszawa zaczynała kompletować listę uczestników. Pomyślałam “czemu nie”? Zapowiadała się niezwykła wyprawa – dwa dni poświęcone wyłącznie keszowaniu, słynna miejscowość, w której nigdy wcześniej nie byłam, wreszcie kolejne województwo do kolekcji… Decyzję podjęłam momentalnie i dołączyłam do składu.
Sześcioosobową ekipą – jonash2202, EUzebiusz28, kalwas1987, QbaPL, ru.beus i ja – wyruszyliśmy chwilę po północy 8 października. Nasza trasa wiodła przez Wieluń, Byczynę, Gołkowice, Bąków, Chocianowice i Borkowice. O odnalezionych keszach mogłabym pisać i pisać w nieskończoność – były i wielkie skrzynie (Wioska Muzykantów), były prawdziwe cacka technologiczne (Byczyna), były wspinaczki na drzewo (siódmym pasażerem była nieoceniona drabina), były wreszcie fantastyczne maskowania (borkowicka Wioska Drewna i Szlak Drwala). Z większością keszy poradziliśmy sobie doskonale, ale w Gołkowicach musieliśmy dać za wygraną – raz pokonały nas ciemności, a raz pewna upiorna magiczna szkatułka – sposób jej otwarcia do dzisiaj pozostał zagadką.
(photo by QbaPL)
Na Górę Św. Anny dotarliśmy w ostatniej chwili, bo sala, w której odbywał się sobotni event, była już praktycznie pełna. Organizatorzy za pomocą oryginalnej prezentacji wprowadzili wszystkich uczestników w sekrety tego niezwykłego miejsca – prawdziwej perły na mapie Polski i raju dla wszystkich pasjonatów geologii. Po skończeniu spotkania część gości udała się na after party, my korzystając z resztki dnia, zaatakowaliśmy pierwsze earth cache, których w okolicy nie brakowało. Dopiero po zmroku i po prawie 20 godzinach postanowiliśmy zrobić przerwę. Jeszcze tylko mecz Polska-Dania i chwilę potem już spałam.
Rano pobudka i powrót do Geoparku bo kesze czekają, a czas płynie… Chwilą na złapanie oddechu okazał się drugi event zorganizowany w przepięknym i monumentalnym amfiteatrze – była możliwość wymiany drewniaczków i przedmiotów podróżnych oraz pamiątkowa sesja fotograficzna. Po spotkaniu wróciliśmy jeszcze do zagłębia earth cache’y, a po odwiedzeniu ostatniego z nich rozpoczęła się nasza podróż powrotna – zrobiliśmy przystanek w Strzelcach Opolskich, powtórnie zawitaliśmy do Byczyny, dwukrotnie poszła też w ruch drabina. Ok. 21.30 wróciliśmy do Warszawy i tu zakończyliśmy weekend grupowym FTFem z niedawno opublikowanego earth cache’a.
Wszyscy pewnie już się domyślają, skąd owe tytułowe “szybko, szybko”. Nie pamiętam, w którym momencie hasło to padło po raz pierwszy, ale na pewno byłam jedną z jego adresatek. Większość keszy była tak fantastyczna, że mimowolnie stawiałam opór i wcale nie chciałam żadnego “szybko, szybko”. Chciałam oglądać, wymieniać drobiazgi, chciałam robić zdjęcia, chciałam patrzeć i zapamiętywać. Ale dyscyplina czasowa zaprocentowała – ponad 90 keszy, w tym 19 earth’ów, trial, dwa nieoczekiwane FTFy (jonash jestem Twoją fanką) i dwa eventy – bez niej po prostu by się to nie udało. Oczywiście bakcyla weekendowych wypraw połknęłam, już teraz piszę się na kolejną.
Pozdrowienia i podziękowania przesyłam:
– Wszystkim autorom odwiedzonych w ten weekend keszy,
– Gospodarzom i organizatorom eventów i założycielom earth cache’y na Górze Św. Anny (w szczególności hanysek81, Mroczny Lord Vader i Pani Beata Wielgosik – Kierownik Parku Krajobrazowego ‘Góra Św. Anny’),
– Grupie Geocaching Warszawa i moim towarzyszom wyprawy.
tekst: Sowka11