Uwaga ! Tekst pisany z perspektywy osoby dorosłej, nie mającej ani auta, ani prawa jazdy, bez zniżek na przewozy autobusowe i kolejowe, pracującej standardowo od poniedziałku do piątku i mającej wolne weekendy (lub mogącej takowe z pewnym wyprzedzeniem zaplanować ). Nikt nikomu za napisanie tego tekstu nie zapłacił.
Zazwyczaj szykując się na weekendowe podróże w Polskę, planujemy naszą wyprawę dużo wcześniej, polując na okazje biletowe u przewoźników autobusowych – czy to bezpośrednio na ich stronach, czy w serwisie/aplikacji e-podroznik (czasem można trafić ciekawe promocje ). A co jeśli mamy wolny od wszelkich obowiązków weekend i chcemy dość spontanicznie, pojechać do miejscowości gdzie nas jeszcze nie było ?
Z pomocą przychodzą tu tzw. bilety weekendowe przewoźników kolejowych.
Dla osoby mieszkającej w Warszawie (lub okolicach), najwięcej możliwości podróży oferuje PKP Intercity. Wydając 81 zł, na bilet weekendowy w wersji podstawowej, na przejazdy w drugiej klasie, możemy podróżować do woli dowolnymi pociągami kategorii TLK i IC (bez EIC i Pendolino), od godziny 19 dnia poprzedzającego dzień wolny od pracy (zazwyczaj będzie to sobota) do godziny 6 rano pierwszego dnia roboczego (zazwyczaj poniedziałek). W przypadku tzw. długich weekendów, kiedy z weekendem bezpośrednio sąsiaduje dzień ustawowo wolny od pracy, okres ważności biletu odpowiednio się wydłuża.
Czyli przykładowo – jeśli 1 maja przypada w piątek, to podróż możemy rozpocząć już w czwartek 30 kwietnia. Ale gdy będzie przypadał w czwartek, to niestety bilet będzie można nabyć tylko na “standardowy” okres (uwaga inni przewoźnicy czasem robią promocje i rozciągają ważność biletu, także na dzień roboczy pomiędzy dniami “wolnymi” ).
Co daje nam taki bilet ? Możemy po prostu przyjść na dworzec i wsiąść do dowolnego pociągu IC lub TLK, zajmując losowo wybrane miejsce do siedzenia i cieszyć się podróżą, ale jeśli zjawi się osoba, która ma bilet na zajmowane przez nas miejsce, musimy się przesiąść gdzie indziej. Jeśli zdecydujemy się wcześniej na jakiś konkretny pociąg, to do naszego biletu możemy dobrać bezpłatną miejscówkę.
Naszą podróż możemy przerwać na dowolnej stacji, na której zatrzyma się pociąg i albo po przerwie ją kontynuować do wcześniej wybranego celu, albo znów wybrać na ślepo.
Jak to wygląda w praktyce ? Przedstawię to przykładzie moich ostatnich podróży.
Podróż pierwsza. W kwietniu zeszłego roku, pojechałem na weekend na Śląsk, a konkretnie do Gliwic. Podróż z/do Warszawy była z przesiadką w Katowicach
W sobotę miałem zaplanowane keszowanie i event w Gliwicach, a w niedzielę w Katowicach, które chciałem podczyścić ze skrytek, korzystając z roweru miejskiego.
O ile plan na sobotę wypalił w 110% procentach, to po przyjeździe w niedzielny poranek, do stolicy Górnego Śląska, okazało się, że rowerów miejskich jeszcze nie ma.
Zgarnąłem kilka keszy pieszo i udałem się na dworzec. Najbliższy pociąg do Warszawy jechał m.in. Piotrków Trybunalski. Ponieważ tam jeszcze nie keszowałem, to sobie pojechałem. Po przyjeździe sprawdziłem, o której będę miał kolejne pasujące połączenie do domu i ruszyłem w miasto.
Dzięki temu, że miałem taki bilet, jedyne co mnie martwiło, to to czy załapię się na miejsce siedzące w drodze z Piotrkowa do Warszawy 🙂
Podróż druga- spontaniczna podróż ze Szczecina do Zielonej Góry
W październiku zaplanowałem weekendowy wypad do Stargardu i Szczecina. Tym razem nie miałem “szlajać się” samopas, tylko w towarzystwie. Niestety towarzystwo się wykruszyło i koniec końców pojechałem sam. Wracają w sobotę z eventu na nocleg, stwierdziłem, że nie mam ochoty zostawać w Szczecinie na niedzielę i może bym pojechał do Poznania, a dopiero stamtąd do Warszawy. Sprawdziłem połączenia, znalazłem odpowiadający mi godzinowo pociąg. Rano na dworcu okazało się, że mój pociąg jedzie dalej, bo aż do Zielonej Góry. Ponieważ tak czy siak w jakichś swoich planach miałem ponowne odwiedziny województwa Lubuskiego, by dobić do 10 znalezionych keszy w tym województwie, to zamiast wysiąść w Poznaniu, pojechałem dalej. Pokeszowałem 3 godziny i do domu wróciłem najbliższym pociągiem.
Podróż trzecia- pełne wykorzystanie “długiego weekendu” – czyli trzy miasta, trzy województwa, trzy dni – 30, 31 grudnia i 1 stycznia
Ponieważ przełom 2017 i 2018 roku dawał długi weekend, postanowiłem nieco pojeździć po Polsce, planując podróże tak,aby na noc wrócić do Warszawy.
Dzięki biletowi weekendowemu odwiedziłem Łódź (jadąc do niej, zrobiłem sobie małą przerwę w Koluszkach ), Olsztyn (po drodze kusiło mnie by wysiąść w Nidzicy, ale nie było potem sensownego godzinowo połączenia Intercity z moim głównym celem podróży ), a na koniec Tychy i Katowice (choć jeszcze dzień wcześniej, były w planach tylko i wyłącznie Katowice )
Podsumowując. Jeśli planujecie pojechać pociągiem tylko do miasta X, to bilet weekendowy nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza na krótszych trasach i na niektórych kierunkach, gdzie obowiązują specjalne taryfy promocyjne. Dalsze wyprawy i podróże do różnych miast w ciągu weekendu, czynią tę opcję wartą rozważenia. Musimy pamiętać o ograniczeniach czasowych oraz sprawdzeniu jak wyglądają połączenia pociągami IC i TLK z danej stacji.
Waszemu uznaniu, zostawiam kwestię, czy 81 złotych to duże pieniądze, czy rozsądna cena za oferowane możliwości.
Technikalia.
Bilet weekendowy możemy zakupić albo w kasie na dworcu kolejowym albo przez internet w serwisie e-IC – www.intercity.pl, w zakładce bilet okresowy (wygodniej), a w ostateczności u konduktora w pociągu. Miejscówkę na bilet kupiony w kasie możemy “dobrać” albo w kasie biletowej – najlepiej podając konkretny numer pociągu z rozkładu jazdy, albo u konduktora już w trakcie jazdy, natomiast do kupionego przez internet – w serwisie internetowym, w kasie biletowej oraz u konduktora w pociągu.
Miejscówkę w internecie kupuje się tak jak zwyczajny bilet na dany pociąg, tylko z listy zniżek musimy wybrać opcję bilet weekendowy i finalizując transakcję podać numer naszego biletu.
Uwaga ! Bilet weekendowy jest biletem imiennym, oprócz imienia i nazwiska, musi zawierać również numer dokumentu ze zdjęciem, który to dokument trzeba mieć przy sobie. Jeśli “papierowy” bilet nie jest podpisany, to jest nieważny !
Ps. Podobną ofertę (obejmującą również kilku innych przewoźników regionalnych ) ma również Polregio (Przewozy Regionalne) – nazywa się ona bilet turystyczny – jednak z punktu widzenia mieszkańca Warszawy, sieć i częstotliwość połączeń umożliwiających wygodne podróżowanie z/do stolicy jest znacznie uboższa i wymaga o wiele więcej zachodu przy planowaniu podróży.