W tym roku przypada 150 rocznica wyjechania na ulice Warszawy pierwszego tramwaju konnego. Wiadomo było, że Domi.nick – znany ze swojej pasji do komunikacji miejskiej, nie przegapi takiej okazji. Żeby to uczcić zaprosił nas na event o nazwie „Śladem Pierwszego Tramwaju Konnego„. Atrakcje czekały jeszcze przed eventem. Organizator dał nam bowiem znać, że na miejsce spotkania zamierza dotrzeć trasą, którą pokonywał tramwaj konny. Chętni z rowerami zostali zaproszeni do dołączenia do niego. Śmiałków znalazło się tylko troje, więc mieszkańcy Warszawy odetchnęli z ulgą. W końcu szpaler rowerzystów paraliżujących miasto w przeddzień szczytu NATO to ostatnia rzecz, której potrzebuje stolica. No ale żarty na bok! Wycieczka, nawet w małym gronie, była bardzo przyjemna. Ruszyliśmy z placu Wileńskiego w kierunku mostu Śląsko-Dąbrowskiego, a później zaraz za tunelem W-Z skręciliśmy w kierunku Krakowskiego Przedmieścia. Później przejechaliśmy jeszcze ulicą Królewską i Marszałkowską. Tak właśnie dotarliśmy w okolice stacji Metro Centrum, gdzie kiedyś tramwaj konny kończył swój bieg. Wycieczka była tym ciekawsza, że wzbogacona o opowieść o dawnych przystankach, mijankach, czy rozjazdach.
Dzielni cykliści na chwilę przed startem
Domi.nick opowiada o trasie
Na miejscu eventu czekała już pokaźna grupa zapaleńców – nie tylko z Warszawy. Po wpisie do logbooka przyszła pora na opowieść organizatora o tramwajach konnych. Te jeździły po Warszawie od 1866 roku. Wagon ciągnięty przez dwa konie mógł pomieścić 35 osób. Koszt przejazdu wynosił 15 kopiejek. Historia tramwajów konnych skończyła się w 1908 roku, kiedy zastąpiły je tramwaje elektryczne.
Wzbogaceni w historyczną wiedzę, znaleźliśmy jeszcze trochę czasu na rozmowy i oczywiście najazd na okoliczne skrzynki. Na pewno wiele osób zastanawiało się nie tylko nad następną skrzynką, ale też nad tym co zastąpi nasze dobre, czerwono-żółte, elektryczne tramwaje za 150 lat.
Zasłuchana grupa poznaje historię tramwaju konnego
Cała eventowa ekipa