Skrzynka z historią #2: „Młociny, gdzie one tak naprawdę są?”

GC6EXEZNazwa „Młociny” niewątpliwie kojarzy nam się z północną częścią Warszawy – jest tam ostatnia stacja I linii metra, całkiem spory i powszechnie znany dworzec autobusowy, a także Huta Warszawa, historyczny pałacyk Brühla oraz spore osiedle domków jednorodzinnych, będące pozostałością dawnego miasta-ogrodu. Rzecz jest jednak w tym, że wszystkie te obiekty znajdują się dość daleko od siebie! Skąd więc takie rozbieżności? W ramach serii „Skrzynka z historią” rozwijam historię miejsca, w którym odnajdziemy skrytkę typu tradycyjnego „Młociny – kiedyś tu były pola i lasy” autorstwa Karlusi.

Wieś Młociny istniała już w XIV wieku, zaś jej nazwa wzięła się najprawdopodobniej od słowa „młaka” – rzadko spotykanego, ale nadal używanego określenia nieskupionego wypływu wód podziemnych wraz z otaczającym go zatorfionym lub zabagnionym terenem o utrudnionym odpływie. Określenie to specjalnie nie dziwi, bo okolica nadal jest dość podmokła, z tego też powodu przez stulecia nikt się nią specjalnie nie interesował. Dopiero w połowie XVIII wieku z inicjatywy saskiego ministra Henryka Brühla wybudowana została tutaj jego podmiejska rezydencja – barokowy pałacyk istnieje do dzisiaj przy ul. Muzealnej, w sąsiedztwie głównej drogi wylotowej z Warszawy w kierunku Gdańska.

Na początku XX wieku względem Młocin pojawiła się kolejna inicjatywa mieszkaniowa – dr Władysław Dobrzyński z Instytutu Higienicznego, zainspirowany angielskimi miastami-ogrodami projektu Ebenezera Howarda, zaproponował utworzenie na obszarze Młocin podmiejskiej osady z willami ukrytymi wśród sosnowych lasów – coś podobnego do Podkowy Leśnej czy Konstancina. Tutaj na drodze stanął jednak najpierw wybuch I wojny światowej, potem niewielkie zainteresowanie kupców, a ostatecznie projekt upadł w związku z Wielkim Kryzysem na początku lat 30. XX wieku. Mimo to na Młocinach powstało kilkanaście willi w rejonie ul. Dankowickiej i ul. Anny Jagiellonki, które niestety współcześnie w większości popadają w ruinę. Podobnie zresztą jak pałacyk przy ul. Muzealnej.

Dla opisywanej historii istotny jest jeszcze jeden obiekt, który znajdował się na Młocinach – lotnisko. W okresie międzywojennym wokół Warszawy planowano wianuszek lotnisk o różnym przeznaczeniu, zaś na Młocinach (lub jak czasem mówiono – na Bielanach) znaleźć się miało lotnisko sportowe. W 1938 roku podjęto budowę placu startowego, jednak nic więcej przed wybuchem II wojny światowej nie udało się zrealizować. Hangary i wieże kontroli lotów wybudowali dopiero okupujący Warszawę Niemcy, którzy korzystali z lotniska w celach wojennych, służyło jako lotnisko transportowe i szkoleniowe, poza tym stacjonowały tutaj niemieckie Junkersy Ju-52. Co ciekawe jeden z takich samolotów spadł w lutym 1944 roku na ul. Zuga, zaś pięć kolejnych udało się zniszczyć żołnierzom podziemia w maju 1944 roku – członkowie Amii Krajowej z oddziału „Osjan” dokonali ataku, przedarli się przez ogrodzenie i niepostrzeżenie dostali się do samolotów, do których przyczepili ładunki wybuchowe, po czym oddalili się. Na przełomie 1944 i 1945 roku Niemcy zniszczyli lotnisko tak, aby Rosjanie nie byli w stanie wykonać tam desantu. W latach 50. i 60. XX wieku w tym miejscu wybudowano osiedle Wrzeciono.  Oczywiście poza wszystkimi wymienionymi powyżej inicjatywami całość otaczały również pola uprawne, a także mniejsze lub większe skupiska leśne – Las Bielański, Las Młociński czy Park Nowa Warszawa.

Dość spory rozrzut w położeniu powyżej wymienionych obiektów skutkuje rozbieżnościami, gdzie Młociny tak naprawdę są. Historycznie osada znajdowała się bowiem w rejonie ul. Pułkowej i ul. Dzierżoniowskiej, tam gdzie pałacyk, willowe osiedle i szeroka droga wylotowa z Warszawy. Jednakże końcowa stacja metra także znajduje się na Młocinach, choć nazwa ta dla tej części miasta przez dziesięciolecia nie była używana – wokół wyrosły bowiem blokowe osiedla Wrzeciono i Wawrzyszew, a także monstrualnych rozmiarów Huta Warszawa. Właśnie ona dała nazwę istniejącej tutaj od dawna pętli tramwajowej, ale w związku z budową metra postanowiono nazwę tę zmienić – skąd też wzięły się rozdźwięki w postrzeganiu, o których Młocinach rozmówca akurat opowiada. Tymczasem w szerokim rozumieniu cały ten teren to tak naprawdę Młociny. W tym wypadku można już bez wątpliwości powiedzieć, że tematyczna skrzynka o Młocinach znajduje się na Młocinach – a w zasadzie przy ul. Nocznickiego, mniej więcej pod drodze ze stacji metra „Młociny” w teren osiedla „Młociny”.

Sposób ukrycia skrytki można uznać za wyróżniający się w skali Warszawy – i mogę chyba tak napisać nie będąc posądzonym o dodawanie spojlera – nawiązujący w pewien sposób do działalności pobliskiej Huty Warszawa. Nie będę jednak wdawał się w szczegóły bardzo ciekawego maskowania, które przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności można dość łatwo przesunąć w celu uzyskania dostępu do właściwego pojemnika i to nawet dość sporego. Zawartość też jest porządna, a szczególną uwagę należy zwrócić na logbook przypominający ciasteczko. Warto się nie pomylić, jest raczej niesmaczny! A jeżeli będziecie mieć szczęście, właścicielka skrytki będzie was obserwować z okna – jak sama wspomniała, zawsze chciała obserwować keszerów siedząc na tarasie i popijając drinki z palemką. Ale oczywiście motywacją była też chęć założenia skrytki o własnej okolicy, pełnej przecież wielu ciekawych historii. Kiedy pojawiła się możliwość ukrycia skrytki w tym miejscu, od pomysłu do publikacji minął czas bardzo krótki i tak skrytka znalazła się… właśnie tutaj!

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić was do spaceru po Młocinach – najlepiej oczywiście zacząć od stacji metra i skrzynki-bohatera naszego opisu, ale dłuższy lub krótszy spacer z wieloma skrzynkami tradycyjnymi czy zagadkowymi można zakończyć gdziekolwiek w Parku Młocińskim, wśród młocińskich willi albo nawet w Łomiankach!

Autor: mikiapole3