30 stycznia zaplanowany mieliśmy od dawna. Za cel wybraliśmy Mogilno – miasteczko w woj. Kujawsko-Pomorskim, oddalone od Warszawy o trochę ponad 200 km. Skusił nas Event – Geocachingowe spotkanie z historią (GC67R05), a także duża ilość keszy w okolicy. Chętnych na wyjazd było dużo – uzbierały się więc dwie ekipy, które postanowiły wyruszyć o różnych porach. Grupa pierwsza w składzie Euzebiusz28, Jonash2202, Ru.beus, Vasili1945 oraz Okrutnyb wybrała wersję hardcore-night, czyli jak najwięcej keszy przed eventem. Drużyna druga w składzie: [MAD], QbaPL, 13MAR, Kkam54 oraz Kalwas1987 wybrała wersję równie ambitną, bo dwudniową.
Stopień okeszowania miast robi wrażenie
Grupa „Hardcore-Night”
Zacznijmy od relacji grupy pierwszej autorstwa Okrutnejb.
Z Warszawy wyruszyliśmy tuż po 22 w piątek. O 1 w nocy dojechaliśmy do Brześcia Kujawskiego, gdzie rozpoczęliśmy zbieranie skrzynek. Nie straszne nam były ciemności. Wręcz przeciwnie – pozwalały szukać w spokoju, bez obawy, że ktoś nas zauważy. Po drodze zatrzymywaliśmy się w wielu miejscach – m.in. w Kruszwicy, czy Wylatowie. Kesze były różne. Pokazujące ciekawe miejsce i trochę mniej interesujące (W końcu każdy powód na skrzynkę jest dobry – piękny drewniany kościół, kręgi w zbożu, czy granica wsi!). Skrzynki miały oryginalne maskowania i te klasyczne – dobrze znane.
Przykładowy kesz na trasie, foto. okrutnyb
Kościół w Strzelnie w nocnej odsłonie, foto. okrutnyb
Z tej części drogi na pewno zapamiętamy świetną serię Szlakiem Wojów Piastowskich – gdzie za pojemniki posłużyły drewniane figurki wojów.
Wój co miał kesza w środku, foto. okrutnyb
Niezapomniane będzie też podjęcie jednego z keszy umieszczonych na wiadukcie kolejowym. Wdrapanie się po wąskich, zarośniętych schodkach, a później spacer po śliskich deskach nad przepaścią rozbudził nas lepiej niż kawa!
Po dojechaniu do Mogilna, skierowaliśmy się w stronę pobliskiego lasu. Naszym celem były dwie serie – Skarby Lasu oraz Ścieżka Zdrowia. Tu emocji dostarczyły nam przede wszystkim dwie skrzynki schowane wysoko na drzewach. Na szczęście kolega Vasili1945 okazał się prawdziwym kaskaderem, któremu niestraszne były wysokości i kruche gałęzie.
Vasili1945 – nasz kaskader, fot. okrutnyb
Mniej sympatyczne okazały się jeżyny, broniące dostępu do keszy. Wszyscy wyszli z lasu podrapani przez wstrętne krzaczory. U niektórych straty były nawet większe – jeżyny okazały się tak zajadłe, że nieuważnym pozaciągały spodnie. +2 do trudności terenu 🙂
Dla takich skrzynek warto jednak było walczyć z jeżynami, fot. okrutnyb
Jeszcze w lesie przywitał nas wschód słońca. Chwilę potem ruszyliśmy już do samego Mogilna, które wyjątkowo obfituje w kesze. Zbieraliśmy je do ostatniej chwili.
W końcu przyszła pora na event, który miał się odbyć w Klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów. Tu spotkaliśmy pozostałą część Warszawskiej grupy. Już ilość samochodów na parkingu potwierdzała, że zjechało się nas mnóstwo. Jednak takiego tłumu zgromadzonego w refektarzu nikt się chyba nie spodziewał. Na przybyłych czekał logbook oraz pamiątki – eventowe drewniaczki oraz gadżety np. mapy i pocztówki. Czekając na rozpoczęcie zwiedzania, zajęliśmy się typowymi czynnościami eventowymi – tj. wymianą TB i PWG.
Takie tłumy, panie! fot. okrutnyb
Jeszcze chwila dla reporterów i po wykonaniu pamiątkowych zdjęć, udaliśmy się na zwiedzanie. Przewodnik oprowadził nas po klasztorze i zapoznał z jego historią. Należą mu się olbrzymie podziękowania, bo w każdym jego zdaniu czuć było pasję i olbrzymią wiedzę o tym miejscu.
Wzbogaceni o informację wróciliśmy do refektarza, gdzie czekał na nas poczęstunek – ciasta i przepyszny chleb ze smalcem.
Organizatorom należą się olbrzymie podziękowania – i za ciepłe powitanie, i za zaplanowanie eventu.
Klasztor w Mogilnie, fot. Kkam54
Najedzeni zaczęliśmy powoli rozchodzić się w kierunku okolicznych keszy. Grasowaliśmy razem – co chwilę napotykając inne grupki. Nie raz przy keszu zatrzymywało się 4 i więcej samochodów.
Niestety po 17 godzinach keszowania, grupa nocna zaczęła opadać z sił. Udała się więc w kierunku Warszawy, po drodze zaliczając jeszcze kilka keszy. Z wynikiem 80 keszy schodzą więc ze sceny, a teraz czas na relację z drugiego dnia autorstwa QbyPL.
Grupa „I want more and I like to sleep!”
Wyjazd do Mogilna na Event „Geocachingowe spotkanie z historią” (GC67R05) już od dawna wzbudzał zainteresowanie wielu osób. Efektem tego były aż dwie ekipy warszawskie (każda po 5 osób) które wyruszyły do tego jednego z najstarszych miast i ośrodku chrześcijaństwa na ziemiach Polskich.
Pierwsza ekipa wyruszyła już przed północą w piątek, tak aby przed eventem móc znaleźć trochę keszy (w ciszy, spokoju i intymnej atmosferze nocy). Nasza ekipa postanowiła wyjechać o 7:00, ale za to pozostać w Mogilnie na cały weekend.
Pierwsze kesze znaleźliśmy dopiero po 9-tej, gdy byliśmy już na tyle blisko Mogilna, że mieliśmy pewność ,że nie spóźnimy się na Event.
Urzekło mnie swoją urodą jezioro Gopło z wieżą stojącą na jego brzegu, w której wg legendy myszy zjadły Popiela.
Jezioro Gopło, fot. QbaPL
Zapamiętałem Kruszwicę gdzie znajduje się cukrownia oraz wytwórnia oleju Kujawskiego….
Bardzo podobał mi się wiadukt kolejowy z nieczynną Linią kolejową nr 239 (GC5AAQ9). Trzeba uważać gdzie się stąpa….
Kesz w ręku, a pod stopami przepaść. fot. QbaPL
O 10:30 dojechaliśmy na miejsce i zaparkowaliśmy pod klasztorem Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Mogilnie. Przeszło 70 innych osób zrobiło tak samo. Oblężenie klasztoru było jak podczas niedzielnej sumy. Zjawiły się ekipy z Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Inowrocławia, Barcina, Górzna, Iławy, Bydgoszczy i jeszcze kilku innych zakątków Polski.
Miejsce spotkania, fot. Kkam54
Po powitaniach, zwyczajowych wymianach TB i drewniaków rozpoczęła się główna część Eventu – zwiedzanie klasztoru. Przewodnikiem był miejscowy kustosz, miłośnik i znawca historii Mogilna – Pan Zenon Stanisław Popiołek, który w fantastyczny sposób opowiedział nam historię klasztoru i oprowadził po jego zakamarkach. Zdecydowana większość murów klasztoru pochodzi jeszcze z XI wieku. To jeden z najstarszych klasztorów na ziemiach polskich (obok Tyńca, Świętego Krzyża i Lubinia). Obecnie od 18 lat trwa proces jego renowacji i przywrócenia mu pierwotnego wyglądu.
Wsłuchani w przewodnika, fot. QbaPL
Po zwiedzaniu wszyscy otrzymali jeszcze ogromną pajdę ze smalcem oraz niezliczoną ilość wypieków do spróbowania. Event zorganizowany był przez Izę i Krzyśka wzorowo i na długo pozostanie w mojej pamięci.
Po Evencie całe towarzystwo w podgrupach ruszyło na miasto zdobywać kesze. My zdobyliśmy trochę keszy w Mogilnie, przeszliśmy się „Szlakiem dawnej linii kolejowej”, widzieliśmy miejsce gdzie kosmici robią kręgi w zbożu, byliśmy na cmentarzu (oj robi wrażenie) i w Parku miejskim (też robi wrażenie – szczególnie nocą). Dopiero głód, zmęczenie oraz mżący deszcz, po przeszło 70 znalezionych skrzynkach zagonił nas do łóżka. I nie był to byle jaki nocleg, bo znów wróciliśmy do klasztoru i spaliśmy w jednej z cel mnichów, przerobionych obecnie na hostel.
W okolicy Mogilna odciśnięty jest kosmiczny ślad – kręgi w zbożu, fot. QbaPL
Kolejny wiadukt na szklaku, fot. QbaPL
Następnego dnia rano wyruszyliśmy zaatakować 60 keszy z serii „Skarby Lasu”, znaleźć kesze rozmiaru „Large” oraz Letterboxy (niektórym potrzebne to było do poprawienia statystyk ;). Nadgryźliśmy również serię Dowcipny Las, gdzie w każdym keszu znalazł się dowcip-sucharek 😉 oraz kesze rozmiaru „Regular” nie przekraczające 100 ml (prawdopodobnie w związku z ich reaktywacją).
Czy to śmieć czy też geocache? fot. QbaPL
Autorem zdecydowanej większości keszy w okolicach Mogilna jest geowładcą tego regionu – KrzychCMG – autor przeszło 230 skrzynek. To duży wysiłek utrzymać tak dużą ilość pojemników w terenie w dobrym stanie. Dlatego muszę przyznać, że byłem bardzo miło zaskoczony, że większość keszy była świeżo serwisowana, a tych których nie było następowała sprawna reaktywacja – tak szybka, że mogliśmy jeszcze za jakiś czas wrócić i wpisać się do logbooka.
Kalwas1987 i 13MAR testują jak działa toaleta na świeżym powietrzu, foto. QbaPL
Nasze łowy zakończyliśmy już po 17-tej. Z licznikiem 176 znalezień, zmęczeni ale zadowoleni, bo do wielu miejsc byśmy nigdy nie trafili gdyby nie Geocaching.
Wracając, trafiliśmy jeszcze na zapomniany stary cmentarz ewangelicki GC4PEGT . Polecam zboczyć z drogi o kilka kilometrów…
Polecam wszystkim wybrać się w te rejony, bo przyroda jest przepiękna, zabytki dostojne a ludzie wyjątkowo przyjaźni.
QbaPL, okrutnyb