Czy da się zbierać grzyby i łowić ryby w lutym? Sprawdźcie sami :)

Historia zaczęła się dokładnie tydzień wcześniej, w drodze powrotnej z eventu …morsowanie…. Ktoś wspomniał o grzybach, ktoś o rybach, a decyzja i ustalenie terminu było tylko formalnością i tak to się zaczęło…

Pogoda do końca nie była pewna, dzień wcześniej spadł śnieg i jeszcze w momencie wyjazdu lekko prószyło. Nie zniechęciło nas to jednak i już przed siódmą, w niedzielny poranek jechaliśmy na spotkanie z przygodą. Dwoma samochodami wybraliśmy się ku pięknym łódzkim lasom łowić ryby i zbierać grzyby – w lutym 😁. Pewnie wyda się Wam to nieprawdopodobne, ale tak właśnie było.

Członkowie zespołu zadaniowego zebrali się na parkingu w pobliżu skrzynki Bukowy las #1 o 9:00… a nawet chwilę po, gdyż trafiło się kilka keszy po drodze, których nie było wcześniej  w planie. Po krótkich dyskusjach ruszyliśmy na włóczęgę. Na początku w zwartym szyku popędziliśmy co sił do pierwszego punktu wycieczki, gdzie po kilku sekundach wpadł nam w ręce Borowik górski, a w zasadzie kesz, który pod tą nazwa występuje. Zbiory były niezwykle udane, na seriach nie zaliczyliśmy żadnego DNFa, a stopniowo poprawiająca się pogoda pozwalała nam czerpać coraz więcej przyjemności z otaczającej nas przyrody.

Podjęcie geoarta Grzyby, autorstwa Pawros1 nie jest trudne, ale rozwiązanie wszystkich zagadek jest żmudne i wymaga dużo cierpliwości. Duży plus za ładne zdjęcia grzybów i wyczerpujące opisy. W terenie też nie jest łatwo, pojemniki są niewielkie, a podpowiedzi często nie są jednoznaczne, do tego śnieg nie ułatwiał poszukiwań. Na szczęście kordy poszczególnych skrzynek są dość dokładne, co ułatwiało znalezienie odpowiedniego obiektu. Całość zajęła nam nieco ponad 3 godziny, ale trzeba pamiętać, że mieliśmy do dyspozycji 7 par oczu. Największą zaletą tej serii był bezpośredni kontakt z przyrodą w sensie dosłownym. Seria będzie interesująca szczególnie dla keszerów pragnących rozwinąć skill grzybiarski i wzbogacić wiedzę o to, skąd pochodzi nazwa danego grzyba, jak wygląda, gdzie występuje itd. Zachęcamy do samodzielnego rozwiązywania zagadek i przeszukiwania zieleniny.

Gdy zaspokoiliśmy nasz grzybiarski głód, wyruszyliśmy na drugiego geoarta, na rybki do Rybakówki. 

Już dojeżdżając do pierwszej skrzynki z tej serii zauważyliśmy, że wyszło piękne słońce, a śnieg zaczął się cudnie skrzyć. Ta seria to był prawdziwy sztos. Idziemy sobie jak gdyby nigdy nic, zajmując się własną komórką w poszukiwaniu miejsca kordów, a tu nagle wyłania się piękny drewniany dzik, sowa i inne cuda. Spotkaliśmy także kaczkę, drapieżnego ptaka. Atrakcji było co niemiara. Petki ukryte w najdziwniejszych częściach ciała zwierzaków. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem kreatywności autorki Gosiekk1991, która przygotowała dla nas te finezyjne skrytki i ogromu pracy, jaki musiała włożyć w przygotowanie wszystkich atrakcji. Na koniec czekał na nas finał i trzeba powiedzieć, że był to finał przez duże F! Co zawierał w środku? Tego musicie dowiedzieć się sami. My możemy Wam tylko powiedzieć, że warto wybrać się w do Rybakówki. Mamy nadzieję, że będziecie bawić się równie dobrze, jak my.

Wyprawa była absolutnie fantastyczna, nie tylko ze względu na wyśmienite towarzystwo. Wprawdzie umordowaliśmy się brodząc czasami w błocie i śniegu, ale przecież keszer nie boi się ubrudzić, zamoczyć i dzielnie zniesie każdą niedogodność pogodową. 

Lasy rejonu łódzkiego są przepiękne, zachęcam do odwiedzin. Dziękuję serdecznie Ownerom za przygotowanie i utrzymanie w doskonałym stanie keszy.